piątek, 30 maja 2014

kamerowanie

A jak nie zgłosimy, to co się stanie? Ot kolejny martwy przepis, jakich jest w tym kraju tysiące i którymi nikt się nie przejmuje, bo nikt o nich nie wie. Prawo jest tak zawiłe i skomplikowane, że nawet prawnicy nie mają pojęcia o istnieniu większości tych "przepisów". Ja na przykład jestem sędzią i istnieniu takiego przepisu nie miałem dotąd pojęcia. Dopuszczałem dowody z nagrań z kamerek przy zdarzeniach drogowych i nie zawiadamiałem żadnego GIODO, ani od nikogo tego nie wymagałem. I zawiadamiać o niczym GIODO nie mam zamiaru. Moim zdaniem rozwiązanie problemu jest proste jak budowa cepa: wykorzystanie nagrania we własnej sprawie jest celem osobistym. Moim skromnym zdaniem żaden przepis nie zwalnia prawnika z zachowania zdrowego rozsądku. Co do zawaiadamiania czy nie GIODO, to nie ma znaczenia Twoja znajomość, obrońca zgłosi odrzucenie wniosku dowodowego jako nie zgodnego z prawem i wszystko. Poczekaj, aż kierowcy zaczną się odwoływać od takich nagrań, jak się trafi uparty gamoń, to poleci z tym do Strasburga i tam uznają, że nie można takiego nagrania kwalifikować jako dowodu w sprawie.... to nie stany, nie ma zasady owoców zatrutego drzewa. Po drugie nie ma zakazu filmowania więc dowód nie łamie prawa. Sędzia odrzuci taki wniosek ze śmiechem a obrońca wyjdzie na nieuka. Kolejne głupie stosowanie prawa. A czy kamerki w "naukach jazdy" mają taką rejestrację??. A są podobno wykorzystywane do wystawiania mandatów przez policję, jeśli taki film dostaną. A co z filmikami na "you tube", po których policja też ma ochotę wystawiać mandaty. Czy przed wystawieniem mandatu policja sprawdza, czy kamerka ma odpowiednia rejestrację?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz